…a także co robiono, kiedy nie boksowano. Krótki reportaż fotograficzny (bo słowo fotorelacja jest tak samo upośledzone jak ministra i inne wytwory chorych umysłów genderowych cenzorów) ułożony z fotografii z kolekcji Największego Boksera jakiego spotkałem na swej drodze – mojego Dziadka:

Największy Bokser był w rzeczywistości wzrostu niezbyt dużego…

…bo urodził się jako wcześniak: to jednak opowieść na inną okazję…

…tutaj wystarczy wspomnieć, że początkowo boksował w wadze piórkowej.

Boks uprawiał razem ze swoim, o rok młodszym, wujkiem… 🙂

Wujek Felek, zdarzyło się, pewnego razu odwiedził Tomaszów, gdzie nie omieszkał się sfotografować.

…oprócz więzów krwi, łączyły ich zatem wspólne treningi…

Niestety o innych kolegach Dziadka nie wiemy już zbyt wiele…

…ale wiemy – na przykład – że Dziadek osiągnął wagę półciężką…

…a Kolega nie miał nic przeciwko pluskowi fal…

…przeciwko krajobrazom w tle, również nie protestował 😉

…a z Dziadkiem i wujkiem Felkiem łączyło go jeszcze jedno: dach Domu Żołnierza

…no i podobnie jak wujek Felek, lubił upamiętniać się na zdjęciach…

…dach Domu Żołnierza „łączył” wówczas wielu bokserów. Nie bez powodu – wszak Dom Żołnierza zajmuje szczególne miejsce w historii lubelskiego boksu.

Kolejny bokser jest już dla nas zupełnie anonimowy…

…bo wiemy o nim tylko to, w którym zakładzie fotograficznym zamawiał zdjęcia.

…a ćwiczono nie tylko na dachu, ale również pod dachem…

W prawo zwrot!

Boksowano i bez dachu w ogóle (w oddali”przestrzeń wykreowana” Pana Prezydenta Żuka: Rusałka i browar).

Tak na marginesie: to zdjęcie wykonał Edward Hartwig.

Ćwiczono i w mniejszych grupach.

…bo ćwiczenia w plenerze to doskonała okazja…

… by zaprezentować kolejny lubelski zakład fotograficzny!

…ale plener dostarczał również doskonałych okazji do odpoczynku po wyczerpującym treningu bokserskim…

Bokserzy i rusałki na Rusałce… dzisiaj to niemożliwe. Dlaczego? Zapytajcie Pana Prezydenta i 40-tu tysięcy pijanych zajęcy!

Było takie miejsce, był taki kraj…